Autor: Adam Kucza o 31. styczeń 2003
Do ksi?dza w pewnej parafii ma przyjecha? biskup. No to ksi?dz postanowi? p?j?? na ryby i w?asnor?cznie co? z?owi? na obiad.
Siedzi nad rzek? w?r?d innych w?dkarzy, nagle trach! … co? pot??nego si? z?apa?o.
Ci?gnie, ci?gnie, ale nie mo?e da? rady. Widzi to inny w?dkarz, podbiega do ksi?dza i m?wi:
- Niech ksi?dz da mi w?dke, wyci?gn? sukinsyna!
Wyci?gn?li ryb?. Ksi?dz patrzy i m?wi:
- Ale du?a ryba. Dzi?kuj? za pomoc, ale to s?ownictwo troch? nie na miejscu…
- Ale prosz? ksi?dza, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne si? nazywaj? ?ledzie, inne pstr?gi, a te sukinsyn.
- Aha, no to w takim razie bior? tego sukinsyna do domu i na obiad! Biskup przyje?d?a dzisiaj, b?dzie zadowolony.
Ksi?dz wr?ci? do ko?cio?a. Wychodzi do niego zakonnica:
- O, jaka du?a ryba!
- Niez?ego sukinsyna z?apa?em, nie?
- Oj, prosz? ksi?dza, ryba du?a, ale to s?ownictwo…
- Prosz? si? nie przejmowa?, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne si? nazywaj? ?ledzie, inne pstr?gi, a te sukinsyn.
- Aha, no to ja wezm? tego sukinsyna i go oczyszcze, p??niej gosposia go przyrz?dzi, biskup dzisiaj przyje?d?a, b?dzie zadowolony…
Zakonnica oczy?ci?a ryb? i idzie do gosposi, ta widz?c ryb? m?wi:
- O, jaka du?a ryba!
- Niez?ego sukinsyna z?apa? ksi?dz, prawda?
- No, ryba du?a, ale to s?ownictwo…
- Oj, prosz? si? nie przejmowa?, sukinsyn to nazwa tej ryby. Jedne si? nazywaj? ?ledzie, inne pstr?gi, a te sukinsyn.
- Aha, no to ja wezm? tego sukinsyna i go przyrz?dz?, biskup przecie? dzisiaj przyje?d?a…
P??ne popo?udnie. Ksi?dz, zakonnica i biskup siedz? przy stole, rozmawiaj?. Wchodzi gosposia z ryb?. Biskup m?wi:
- O, jaka du?a ryba!
Ksi?dz: - Tak, niez?ego suknisyna z?apa?em!
Zakonnica: - A ja tego sukinsyna wyczy?ci?am!
Gosposia: - A ja sukinsyna przyrz?dzi?am!
Biskup popatrzy?, wyj?? flaszk? w?dki ze swojej torby i m?wi:
- Kurwa, widz?, ?e jeste?cie sami swoi. No to zjedzmy tego chuja!
» wpis obejrzano 1379 razy przez 92 internautów «
Napisany w Bez kategorii | Brak komentarzy »